sobota, 30 marca 2013

Coś się kończy, coś się zaczyna...



Sprawę odejścia Syjona z zespołu poruszaliśmy już na naszym profilu na Facebook’u, blogu i oficjalnej stronie internetowej. Mimo to, dużo osób nadal pisze do nas, pytając o co w tym wszystkim chodzi? Rozumiemy, że dla wielu to co było napisane do tej pory jest niewystarczające. Postaramy się więc raz jeszcze wyjaśnić całą sytuację na tyle dokładnie na ile jest to dla nas możliwe, podchodząc do niej ze spokojem i pokorą...

To, że Damian wyjechał do pracy za granicę nie było niczym nowym. Odkąd pamiętamy wyjeżdżał praktycznie co rok – podobnie jak wielu naszych rodaków – w celach zarobkowych. ComeYah nie była, nadal nie jest i nie będzie bytem powołanym do życia w celu osiągnięcia sukcesu, mierzonego medialną popularnością i wysokością stawki za koncert. Nigdy nie ukrywaliśmy, że z naszego grania muzyki kasy było niewiele, a jeśli już pojawiały się jakieś pieniądze to wydatki związane z funkcjonowaniem zespołu pochłaniały je niczym czarna dziura światło. W 2012 roku mimo kilku lat istnienia zespołu, ciężkiej pracy i zaangażowania, tworzących go ludzi, etap zarabiania pieniędzy na graniu muzyki był wciąż przed nami, jako perspektywa realna, ale odsunięta w czasie, co najmniej do przyszłego sezonu koncertowego w roku 2013. Z tej przyczyny wszelkie spekulacje i pogłoski upatrujące przyczyn odejścia Syjona z zespołu, w konflikcie o pieniądze nie mają racji bytu i jako takie są przez nas stanowczo dementowane.

W ComeYah nikt z nas do tej pory nie zarabiał,  mimo to poświęciliśmy temu zespołowi pięć lat pracy i zaangażowania, często przedkładając granie ponad inne obowiązki, ponieważ kochaliśmy i nadal kochamy muzykę oraz ten stan kiedy ją wspólnie tworzymy, po to by później dzielić się nią z ludźmi na koncertach i nagraniach. To jest nasza główna i niezmienna od lat motywacja.

Skupmy się jednak na faktach, które są takie, że Syjon zza granicy miał wrócić we wrześniu, żeby zagrać, planowaną na jesień ubiegłego roku trasę promocyjną. Po jej zakończeniu mieliśmy wejść do studia i zarejestrować  materiał na drugą płytę. Na ostatniej próbie przed wyjazdem Damiana wybieraliśmy razem numery, które miały wejść na nasze kolejne wydawnictwo. Dlatego osłupieliśmy ze zdziwienia, kiedy napisał zza granicy, że nie wraca tak jak się umawialiśmy i zostaje w Norwegii do świąt Bożego Narodzenia. Nie minęło wiele czasu i otrzymaliśmy od niego kolejną wiadomość, informującą kategorycznym tonem, że definitywnie odchodzi z ComeYah, a po powrocie nie chce już grać z nami koncertów, ani nagrywać drugiej płyty. Dla nas był to całkowity szok…

Damian po powrocie zza granicy w grudniu 2012 roku opisał powody swojego odejścia na naszym blogu. Można je przeczytać poniżej we wpisie z 17 grudnia 2012 r. Podobnie jak dla licznego grona osób, dla nas również brzmią one lakonicznie i zdawkowo, ale to jest jego oficjalne stanowisko,
z którym chociaż nie we wszystkim się zgadzamy, nie mamy zamiaru publicznie polemizować. 

Możemy tylko dodać, że kiedy spotkaliśmy się z nim niedawno powiedział nam, że przytłaczały go kwestie związane z marketingiem i promocją. Mimo, że tymi sprawami zajmował się głównie nasz management, to wymagały one decyzyjności i zaangażowania również od zespołu i Damiana, jako jego członka i człowieka, który był nie tylko głosem, ale również twarzą ComeYah.  Syjon powiedział nam też, że dopiero w trakcie pobytu za granicą, nabrał dystansu, spojrzał na wszystko
z innej perspektywy i doszedł do wniosku, że nie odpowiada mu ogólna atmosfera ciśnienia wokół ComeYah i że teraz chce się skupić przede wszystkim na swojej rodzinie, a muzykę robić tylko w swoim tempie, mieć przy tym wszystko pod kontrolą, żeby z jednej strony nie ograniczać innych, a z drugiej nie iść na żaden kompromis. Trudno jest nam wytłumaczyć to bardziej szczegółowo bo pomimo, że zaakceptowaliśmy jego decyzję, to w świetle faktów sami nadal nie do końca ją rozumiemy... 


Prawdą jest, że niejednokrotnie dyskutowaliśmy i sprzeczaliśmy się podczas blisko pięciu lat spędzonych razem. Były w zespole różnice zdań, zdarzały się konflikty i czasami mocno między nami iskrzyło, ale koniec końców zawsze udawało nam się wypracować porozumienie na drodze rozmów i żmudnego niekiedy dochodzenia do kompromisu. Wydawało nam się, że tak było i tym razem, kiedy na ostatniej próbie przed wyjazdem Damiana wyjaśniliśmy sporne kwestie i rozstaliśmy się w zgodzie i ze świadomością, że najtrudniejszy okres mamy już za sobą, a najlepsze dni są dopiero przed nami. 

Życie za pośrednictwem Syjona napisało nam jednak zupełnie inny scenariusz i z naszych ComeYah-planów wyszły nici.


It's not over until its done!







poniedziałek, 24 grudnia 2012

Idą Święta... Idą Zmiany...



Idą Święta...
...a wraz z nimi wiele pięknych chwil. Jednak nawet najpiękniejsze przeżycia pojawiają się po to, aby przeminąć. Życie składa się z ciągu Zmian, które najczęściej postrzegamy w kategoriach szczęścia lub nieszczęścia. Tymczasem jak powiedział pewien mądry człowiek: "Gdzie nie sięga szczęście, ani nieszczęście, panuje spokój"... Dlatego takiego Spokoju życzę wszystkim, którym brakuje go na co dzień, szczególnie tym, którzy zmiany, jakie spotykają ich w życiu - traktują jak osobistą stratę lub działanie wymierzone przeciwko nim i w związku z tym cierpią, miotają się i próbują z tym walczyć, zadając na oślep ciosy i obarczając winą za swoje cierpienie innych ludzi.

Idą Święta...
Wielu ludzi postrzega Boże Narodzenie, jako szczególny czas poszukiwania przeobrażającej mocy duchowej. Szukają jej wokół siebie: w innych ludziach, w świątyniach, w lekturze, podczas świątecznych spacerów, w modlitwie lub medytacji, albo w dźwiękach i słowach piosenek, niekoniecznie kolęd :) Warto w tych poszukiwaniach zwrócić się również do wewnątrz i zacząć od siebie. Dlatego życzę Wam (i sobie zresztą też) nie tylko od święta, ale również na co dzień sukcesów w Poszukiwaniach.


Takie poszukiwania bywają czasami bardzo trudne, dlatego życzę Wam  (i sobie oczywiście też:) tego co może w nich pomóc:
żebyście często śmiali się (nawet bez określonego powodu), żebyście wierzyli w siebie, żebyście myśleli pozytywnie i doceniali każdy dzień, żebyście spędzali więcej czasu z Bliskimi, żebyście zawsze potrafili się cieszyć nawet z drobiazgów i robić dobre, zwariowane rzeczy, żebyście dotrzymywali obietnic, żebyście kochali i byli kochanymi, żebyście zawsze byli sobą i mieli dystans do samych siebie... Żebyście przestali żyć przeszłością i pielęgnować urazy, żebyście przestali przejmować się niepowodzeniami i myśleć "co by było gdyby". Żebyście nie narzekali na swoje życie. Żebyście nie osądzali i nie byli sądzeni. Żebyście nie wywyższali się i nie pozwalali swojemu ego przejmować kontroli nad swoją świadomością. Żebyście nie martwili się na zapas. Żebyście nigdy nie udawali kogoś kim nie jesteście i żebyście zawsze byli sobą.
Wesołych Świąt :D
[RIC]



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Idę do przodu

Życie to proces który ma wiele etapów. Wie o tym każdy kto traktuje je jak drogę którą IDZIE... wciąż IDZIE... doświadcza, uczy się na tych doświadczeniach, płacze, śmieje, IDZIE... błądzi, znów odnajduje swoją drogę, IDZIE... Spotyka ludzi z którymi jest mu dobrze i IDĄ dalej razem. W tym czasie każde z nich doświadcza i odczuwa to co się dzieje na swój sposób.
   Minęło więcej niż pięć lat od założenia ComeYah. Wiele się zmieniło i nie wszystkie zmiany mi się podobają. Jestem typem który nie potrafi żyć w konflikcie z samym sobą i wierzę że szczęścia w życiu nie dają pieniądze czy sukces, ale wewnętrzna harmonia.
Nie istotne są szczegóły bo wierzę że każdy z nas postępuje w zgodzie ze swoim sercem i sumieniem, nie oceniajcie tej sytuacji, nie próbujcie stawać po którejś ze stron bo tu nie ma stron. Takie zachowanie zostawmy politykom i ich toczącym pianę partiom My jesteśmy ponad to.
    Przyszłość na pewno przyniesie jeszcze wiele Melodii i Słów. ComeYah nie zamierza przestać grać, a ja nie zamierzam przestawać śpiewać. Tyle że teraz będziemy to robić oddzielnie więc nasłuchujcie.

Dziękuję za pomoc, dziękuję za wysiłek, za obecność, za emocje i dziękuję za Energię wszystkim którzy wspierali nas do tej pory, i tym którzy z nami zostaną.

Pokój

SyjonFam

czwartek, 12 lipca 2012

Na Wschód, na początek…


Stało się… rodzona w bólach płyta w końcu ujrzała światło dzienne. Oficjalna premiera naszego debiutanckiego krążka miała miejsce 16 czerwca, a więc w chwili kiedy piszę te słowa minął prawie miesiąc. To co prawda krótki okres, szczególnie kiedy porównać  go z czasem, jaki zabrał proces tworzenia albumu, ale pozwala już spojrzeć  na nasze dzieło z pewnej perspektywy.


Nagranie, mixy, produkcja, mastering, znalezienie odpowiedniego grafika i opracowanie szaty graficznej, poszukiwanie wydawcy, żmudne negocjacje i wreszcie produkcja fizycznego nośnika zajęły nam, licząc od przestąpienia progu Pozytywnego Studia w Nowym Sączu czyli dnia 25 lutego 2011 roku do daty premiery,  dokładnie 1 rok, 3 miesiące i 22 dni… A teraz nasza płyta stoi sobie na półce w Empiku i każdy kto chce może ją sobie kupić



Ten czas wypełniała nam oprócz normalnych codziennych zajęć również prawdziwa walka o tę płytę. Dzień za dniem toczyliśmy nieprzerwaną batalię z przeciwnościami losu, ograniczeniami natury ludzkiej, technicznej i finansowej, ale jednocześnie zmaganiom tym, towarzyszyła nadzieja, że to co robimy jest warte tych wszystkich poświęceń, że bierzemy udział w czymś co zdarza się w życiu  tylko raz, że na naszych oczach i z naszym udziałem powstaje coś ważnego i to nie tylko dla nas, że tworzymy piosenki, które – co prawda - nie są w stanie  zmienić świata, ale przez chwilę mogą go uczynić lepszym miejscem, dać komuś chwilę wytchnienia, refleksji czy wreszcie zwykłej radości.
Większość ludzi wyjmując z eleganckiego i lśniącego nowością digipack’u srebrny krążek, nie widzi w nim nic poza kawałkiem tworzywa, produktu współczesnej technologii muzycznej, przyozdobionego kolorowymi barwnikami. 


Nikt lub prawie nikt, nie dostrzega, że oprócz dźwięków jest w nim zaklęta część duszy każdego z nas i jeszcze kilku innych ludzi spoza zespołu. Są tam też ciężka praca i pot, śmiech i krew wrząca od bezsilnego gniewu w chwilach, kiedy złośliwy los piętrzył kolejne przeszkody – zdawałoby się nie do pokonania, są momenty zwątpienia i euforii, ból głowy od walenia nią w mur oraz szczera pasja i miłość do muzyki, a oprócz tego zarwane noce, kłótnie, spory i piękne momenty przyjaźni.

Zapewniam Was, że mimo, iż tego nie widać i nie słychać, to wszystko, a nawet więcej tam jest. Jest zawarte na tym małym okrągłym przedmiocie, który chociaż jest martwy, to paradoksalnie ma w sobie bardzo dużo życia, naszego życia…

Pamiętajcie o tym wkładając naszą płytę do odtwarzacza, przypomnijcie sobie o tym również w momencie, kiedy będziecie ją ściągać z Internetu lub przegrywać od koleżanki lub kolegi.
Pamiętajcie też o tym, że nasza podróż „Na Wschód” to dopiero początek drogi, w której – mamy nadzieję – zechcecie nam towarzyszyć…
[RIC]

środa, 6 czerwca 2012

Kiedy ludzie są ze sobą...

Na polanie słońce chowało się właśnie pod linią horyzontu. Zmęczona całodzienną ciężką pracą wioska zapalała w izbach pierwsze lampy. Zamykano już ostanie zagrody, spożywano wieczorną strawę, gdyż wrzące kociołki aż podskakiwały na kuchni. Wbrew pozorom nie był to taki zwyczajny dzień - po dopięciu ostatnich obowiązków, każdy mieszkaniec wioski spiesznym tempem zmierzał do miejsca które widoczne było już z daleka.Miejsce to rozświetlał ciepły blask płonącego ogniska. Polana napełniona była cykaniem świerszczy i trzaskami wesoło strzelających iskier. Jednak dźwięki te coraz trudniej było usłyszeć wśród coraz głośniejszego gwaru rozmów. Gdy już wszyscy zebrali się na miejscu pogawędki zostały nagle przerwane... Jednak nie umilkły - a zamieniły się we wspólne radosne śpiewy znanych każdemu pieśni przy potężnym akompaniamencie muzykantów na skrzypcach, bębnie i basie...




"Żadna ciemność nie pokona tego światła
które w sobie masz
pamiętaj że tyle dostaniesz, ile z siebie dasz
Tak bez końca
To życie toczy się po okręgu, ja to wiem
te chwile które były wciąż przywołują mnie
Tak bez końca, tak bez końca

Bo nie ma nic ponad to kiedy ludzie są ze sobą
i nie ma nic ponad to kiedy Ja tu jestem z Tobą
nie ma nic ponad to kiedy ludzie są ze sobą
nie ma nic pona to kiedy Ja tu jestem z Tobą"



[DYS]

poniedziałek, 21 maja 2012

Popelina


Bob Marley miał w swoim życiu epizod, kiedy pracował jako spawacz, a potem jako monter w fabryce Chryslera w USA. Damian, bo tak ma na imię Syjon Fam - wykonuje na co dzień zawód elektromechanika i nie jest to, hmm… jedyna  zbieżność, jaką można zaobserwować w życiorysach obu panów. Podobnie jak legenda muzyki reggae, Damian ma naturalny talent i chociaż brak mu muzycznego wykształcenia to bez wątpienia jest artystą z krwi i kości, może i domorosłym, ale za to prawdziwym bez cienia fałszu i sztucznej kreacji. 
Najlepiej świadczą o tym piosenki, które śpiewa, wystarczy posłuchać...
[RIC]




poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Syjon Fam & Dubrising - Rise Up (feat. Foona)

link do piosenki na soundcloud:
Syjon Fam & Dubrising - Rise Up (feat. Foona)

"Something's wrong in here, they say life is ilusion - I-man know its for REAL"

Nowa produkcja od Dubrising. Współpraca z reprezentantem Wschodu - Syjonem Fam i reprezentantem dalekiej Północy - Fooną (Szwecja). Piosenka już zbiera sobie wiele pozytywnych komentarzy.  Ale najważniejsze jest jej mocne przesłanie! Zmierz się ze swoją rzeczywistością - walcz i nigdy nie uciekaj...
W pierwszej zwrotce specjalny akcent Syjona - "Babilon can't cut down ComeYah tree" -  Na pewno nie damy się omamić. 
Jedna Rodzina.

[dys]