czwartek, 12 lipca 2012

Na Wschód, na początek…


Stało się… rodzona w bólach płyta w końcu ujrzała światło dzienne. Oficjalna premiera naszego debiutanckiego krążka miała miejsce 16 czerwca, a więc w chwili kiedy piszę te słowa minął prawie miesiąc. To co prawda krótki okres, szczególnie kiedy porównać  go z czasem, jaki zabrał proces tworzenia albumu, ale pozwala już spojrzeć  na nasze dzieło z pewnej perspektywy.


Nagranie, mixy, produkcja, mastering, znalezienie odpowiedniego grafika i opracowanie szaty graficznej, poszukiwanie wydawcy, żmudne negocjacje i wreszcie produkcja fizycznego nośnika zajęły nam, licząc od przestąpienia progu Pozytywnego Studia w Nowym Sączu czyli dnia 25 lutego 2011 roku do daty premiery,  dokładnie 1 rok, 3 miesiące i 22 dni… A teraz nasza płyta stoi sobie na półce w Empiku i każdy kto chce może ją sobie kupić



Ten czas wypełniała nam oprócz normalnych codziennych zajęć również prawdziwa walka o tę płytę. Dzień za dniem toczyliśmy nieprzerwaną batalię z przeciwnościami losu, ograniczeniami natury ludzkiej, technicznej i finansowej, ale jednocześnie zmaganiom tym, towarzyszyła nadzieja, że to co robimy jest warte tych wszystkich poświęceń, że bierzemy udział w czymś co zdarza się w życiu  tylko raz, że na naszych oczach i z naszym udziałem powstaje coś ważnego i to nie tylko dla nas, że tworzymy piosenki, które – co prawda - nie są w stanie  zmienić świata, ale przez chwilę mogą go uczynić lepszym miejscem, dać komuś chwilę wytchnienia, refleksji czy wreszcie zwykłej radości.
Większość ludzi wyjmując z eleganckiego i lśniącego nowością digipack’u srebrny krążek, nie widzi w nim nic poza kawałkiem tworzywa, produktu współczesnej technologii muzycznej, przyozdobionego kolorowymi barwnikami. 


Nikt lub prawie nikt, nie dostrzega, że oprócz dźwięków jest w nim zaklęta część duszy każdego z nas i jeszcze kilku innych ludzi spoza zespołu. Są tam też ciężka praca i pot, śmiech i krew wrząca od bezsilnego gniewu w chwilach, kiedy złośliwy los piętrzył kolejne przeszkody – zdawałoby się nie do pokonania, są momenty zwątpienia i euforii, ból głowy od walenia nią w mur oraz szczera pasja i miłość do muzyki, a oprócz tego zarwane noce, kłótnie, spory i piękne momenty przyjaźni.

Zapewniam Was, że mimo, iż tego nie widać i nie słychać, to wszystko, a nawet więcej tam jest. Jest zawarte na tym małym okrągłym przedmiocie, który chociaż jest martwy, to paradoksalnie ma w sobie bardzo dużo życia, naszego życia…

Pamiętajcie o tym wkładając naszą płytę do odtwarzacza, przypomnijcie sobie o tym również w momencie, kiedy będziecie ją ściągać z Internetu lub przegrywać od koleżanki lub kolegi.
Pamiętajcie też o tym, że nasza podróż „Na Wschód” to dopiero początek drogi, w której – mamy nadzieję – zechcecie nam towarzyszyć…
[RIC]

3 komentarze:

  1. Wkładając płytkę do odtwarzacza - TAK, ale ściągać z internetu ? Nie po to chodzę na Wasze koncerty, aby potem ściągać płytkę z internetu. Mówiąc wulgarnie to tak jakbym napluł Wam w twarz (przepraszam, ale nie mogę na chwilę obecną znaleźć odpowiedniego słowa). W ogóle nie mógłbym Wam spojrzeć w oczy... A pieniądze są i ich nie ma, a jak ktoś czegoś chce to na pewno grosik do grosika i kasę na płytę uzbiera. Szanujmy siebie !

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że ten fragment o ściąganiu z internetu, itp. był napisany właśnie po to, żeby się zastanowić zanim ktoś sięgnie po nielegalne źródło, przynajmniej tak to zrozumiałam:)
    a co do płyty, to czekałam na nią z niecierpliwością i spodziewałam się, że to będzie bardzo dobra płyta, ale się pomyliłam... ta płyta jest GENIALNA! to, co przekazujecie każdym dźwiękiem, każdym słowem, melodią i rytmem, nie jest możliwe do opisania słowami. Kiedy trzeba utwory zachęcają do refleksji. To jest reggae w najlepszym wydaniu. Jestem pod wielkim wrażeniem Waszej pracy i Waszej pasji. W tych utworach jest życie, są Wasze doświadczenia, Wasze przemyślenia. To, co dla mnie najważniejsze to to, że wasza twórczość jest PRAWDZIWA i płynie prosto z serca.
    Powodzenia w dalszym tworzeniu! Dziękuję Wam za tą płytę!:)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Karolluz,
    wg statystyk ten blog został wyświetlony ponad 3700 razy. Niestety statystyki nie mówią ile osób czytało umieszczone tu wpisy, ale przywołana liczba, podobnie jak drugi komentarz od K., umieszczony pod tym wpisem - pozwala wysunąć uzasadnione przypuszczenie, że oprócz Ciebie ktoś tu jeszcze zagląda ;)Wśród tych ludzi są osoby takie jak Ty i K., obdarzone empatią i mające świadomość, że muzyka w wielu przypadkach (nie tylko w naszym) to coś więcej niż bezosobowy produkt tzw. "przemysłu muzycznego". Są jednak również i tacy, którzy tej świadomości nie mają i to do nich w głównej mierze skierowany był ten post, jak słusznie domyśliła się K. :)
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odzew i Wasze komentarze
    [RIC]

    OdpowiedzUsuń