Na polanie słońce chowało się właśnie pod linią horyzontu. Zmęczona całodzienną ciężką pracą wioska zapalała w izbach pierwsze lampy. Zamykano już ostanie zagrody, spożywano wieczorną strawę, gdyż wrzące kociołki aż podskakiwały na kuchni. Wbrew pozorom nie był to taki zwyczajny dzień - po dopięciu ostatnich obowiązków, każdy mieszkaniec wioski spiesznym tempem zmierzał do miejsca które widoczne było już z daleka.Miejsce to rozświetlał ciepły blask płonącego ogniska. Polana napełniona była cykaniem świerszczy i trzaskami wesoło strzelających iskier. Jednak dźwięki te coraz trudniej było usłyszeć wśród coraz głośniejszego gwaru rozmów. Gdy już wszyscy zebrali się na miejscu pogawędki zostały nagle przerwane... Jednak nie umilkły - a zamieniły się we wspólne radosne śpiewy znanych każdemu pieśni przy potężnym akompaniamencie muzykantów na skrzypcach, bębnie i basie...